Siedlce, lipiec 2000r.
| Mierzwice | Sarnaki |
 

  Było to w połowie lat pięćdziesiątych. Minął już miesiąc od czasu, gdy otrzymałem świadectwo promujące mnie do klasy drugiej szkoły podstawowej i właśnie spędzałem wakacje w Mierzwicach. Mieszkałem
z rodziną u zaprzyjaźnionych gospodarzy.
  Gospodarstwo było niewielkie. Kilka hektarów niezbyt dobrej ziemi, trochę łąki i kawałek lasu. Dom, którego część wynajmowali moi rodzice, stał na górce, wokół rosły drzewa owocowe a pod oknem od frontu był duży krzak jaśminu, który kwitł, gdy zaczynały się wakacje.

www.siedleckie.pl

www.siedleckie.pl

  Za domem było podwórko, chodziły po nim kury, kilka kaczek oraz kogut pilnujący całego ptasiego towarzystwa. Pilnował bardzo dobrze, bo gdy na niebie pojawiał się jastrząb, kogut wydawał charakterystyczny odgłos, a kury
i kaczki w pośpiechu chowały się w krzakach. Pan Kogut zaś, stał na środku podwórkai patrzył w górę, a cała jego postawa mówiła: tylko spróbuj. Po takiej demonstracji siły jastrząb odlatywał i życie wracało do normy. Dalej, za domem był jeszcze sad wiśniowy i skarpa, a w dole płynął Bug. Ze skarpy rozciągał się widok od Siemiatycz aż po Mielnik. Pod koniec sierpnia, kiedy po ciepłym dniu, w nocy robiło się zimno, cała kilkukilometrowej szerokości dolina Bugu wypełniała się gęstą mgłą. Przed wschodem słońca stawałem na skraju skarpy. Mgła prawie od moich stóp wypełniała dolinę. Daleko, aż po wzgórza na horyzoncie rozciągała się równa biała powierzchnia, jak wielkie jezioro mleka. Wiatr nie wiał, a w ciszy słychać było tylko głosy budzących się ptaków.
Po chwili, jezioro mgły zaczęło zmieniać kolor. Na wschodzie, podświetlone od spodu zaczęło jaśnieć czerwonym światłem.Światło stawało się, coraz bardziej intensywne, i po kilku minutach zaczęła wyłaniać się tarcza słońca.

 Równa dotąd powierzchnia mgieł, zaczęła zmieniać się w różnej wielkości bąble. Panującą dotąd ciszę przerwał szelest liści. To ruszył wiatr. Mgła zaczęła się podnosić i rozwiała się na horyzoncie.  Na dnie doliny ukazała się parująca jeszcze rzeka. Zaczął się dzień.

 Wracałem powoli do domu.
Z komina snuł się szaro niebieski dym a w powietrzu rozchodził się zapach palonych szczap sosnowych. Gospodarze szykowali się do codziennych zajęć. Najpierw trzeba było wypuścić krowy bo zaraz po wschodzie słońca pastuszka zaczynała codzienny

Mierzwice, zachód słońca

 marsz z końca wsi. Razem z nią szedł pies Łobuz i kilka krów. Szli tak przez wieś a stado robiło się coraz większe
bo z każdego gospodarstwa przyłączało się do pochodu dwie lub trzy krowy.
W latach pięćdziesiątych większość prac w mierzwickich gospodarstwach wykonywano ręcznie. Przez wieś jechały

Mierzwice, mgły nad Bugiem

wozy, na drewnianych, okutych żelaznymi obręczami, kołach. Na wozach piętrzyło się, na trzy metry wysoko ułożone zboże, a stodoły zapełniały się aż po strzechy.
Łobuz zaganiaaaj! Głos pastuszki dobiegł od strony pastwiska. Krowy wracają, trzeba oborę otworzyć! Wołała gospodyni.
Wieczorem piłem, świeżo wydojone, jeszcze ciepłe mleko i jadłem upieczony przez gospodynię chleb, posmarowany dżemem śliwkowym. Pamiętam jak któregoś wieczora pojechałem z niewiele ode mnie starszym synem gospodarzy, Grześkiem na pole po seradelę.

   Pole z seradelą było kilometr za Mierzwicami, w miejscu zwanym "Łysa Góra". Zmrok zapadał i trochę baliśmy się, bo mieliśmy przejeżdżać koło starego dębu. Miejscowi mówili, że nocą tam straszy.

Pod dębem do dziś leży wielki kamień i stoi krzyż, postawiony tam niewiadomo kiedy, ani z jakiej okazji.
Przez całą drogę opowiadałem Grześkowi jak jest w mieście, a on słuchał zaciekawiony. Chyba trochę mi zazdrościł bo kiedy o zmroku przyjechaliśmy na pole skąd rozciągał się rozległy widok, powiedział:

Pastwisko nad Bugiem

Patrz, te światła na horyzoncie, to Sarnaki, a to światełko, które porusza się, widzisz? To jedzie samochód.
W Sarnakach jeżdżą samochody, a już za rok mają tam być tramwaje. Powiedział to z takim przekonaniem, że uwierzyłem mu. Myśl, że na drugi rok nie będę miał czym zaimponować Grześkowi nie dawała mi spokoju. Czy Sarnaki okażą się lepsze od moich Siedlec? W Sarnakach będą jeździły tramwaje a w Siedlcach nie ma nawet autobusów miejskich. Jak ja się tu pokażę na przyszły rok?

MZ lipiec 2000r.

do strony głównej  

 Dolina Bugu
Autor - Marek Zychowiecki
Siedlce 19 lipiec 2000